Wcześniej czy później każdy brodacz musi zmierzyć się z dość błahym, wydawałoby się problemem, lecz na tyle wpływającym na codzienne funkcjonowanie, iż nie można go sobie, ot tak, zlekceważyć. Mowa o jedzeniu, a raczej resztkach tego, co ląduje w brodzie. Już nawet podczas skromnego posiłku, w gąszcz zarostu wpadać mogą pozostałości spałaszowanej potrawy. Na dłuższą metę bywa to męczące, dlatego warto wiedzieć, jak usuwać tych niechcianych “mieszkańców” z brody. Żeby robić to skutecznie, szybko i bez zbędnych komplikacji, wystarczy pamiętać o kilku zasadach!
Co ma wspólnego broda i papier?
To – wydawałoby się – absurdalne pytanie kryje w sobie zaskakującą prawidłowość. Mówi się, że papier przyjmie wszystko, czyli podobnie jak broda, która przecież “lubi jeść”, więc nie pogardzi żadnym przysmakiem, niezależnie od okoliczności i miejsca konsumpcji. Nieważne więc, czy zabraliśmy swoją kompankę – brodę, na romantyczną kolację do restauracji, czy raczej zrobiliśmy szybki wypad do fast-fooda, a może po prostu wyskoczyliśmy na piwo, ona zawsze skorzysta z okazji i postara się co skubnąć.
Ale nie zawsze to dla niej tak łatwe, bo są pewne typy posiłków, zwłaszcza w postaci stałej (chociażby kanapki, pierogi czy kotlety), które lądują tam, gdzie mają lądować, omijając okolice zarostu. Z drugiej strony pewne specjały są wręcz stworzone do tego, aby trafiać w okolice brody. Jakie?
Słów kilka o niesfornym jedzeniu
To przede wszystkim jedzenie o płynnej, leistej konsystencji, zwłaszcza zupy. Te pozostają na łyżce, gdy trzymamy ją prosto. Słuchają się też nas, jak trafiamy nią do celu, czyli do buzi. Wystarczy jednak chwila nieuwagi i już wszystko leci niżej, oczywiście w brodę, a czasem i jeszcze niżej, ale to już zależy od gęstości zarostu…
Idąc tym tropem, nie dziwi fakt, że wszelkie napoje mogą stanowić problem, jeśli niestarannie się z nimi obchodzimy. Ale w tym wypadku nie chodzi też tylko o ich postać płynną, bo weźmy na przykład taką kawę lub piwo z dodatkiem pianki… Ta pozostawia na zaroście mało estetyczne ślady, zwłaszcza na wąsach, co na pewno może wywoływać dyskomfort i najzwyczajniej w świecie denerwować. A przecież też te wszystkie rzeczy jedzone rękami, jak burgery, kebaby czy wielopiętrowe kanapki zawsze sprawiają problemy i to każdemu, lecz dla brodaczy to raczej gra zero-jedynkowa, wóz albo przewóz, jak zjesz to razem z brodą.
Nie zapominajmy też o fikuśnych, sprytnych makaronach, które potrafią wyczyniać takie akrobacje, że nie sposób przewidzieć, gdzie wylądują. A jak do tego dodamy sosy i dodatki, z jakimi w tym cyrkowym przedstawieniu występują, to już w ogóle miszmasz totalny. A co gorsza, do grupy problematycznego dla brodaczy jedzenia zaliczymy też pyszne owoce, lody i kremowe desery. One wszystkie mają w sobie potencjał, by w części wylądować poza jamą ustną, rozsierdzając przy tym mocno pałaszującego je brodacza. Znasz te problemy? Też się z nimi mierzysz? Masz na to jakieś sposoby, czy raczej ograniczasz spożywanie “ryzykownych” posiłków?
Jak jeść i nie “karmić” brody?
Biorąc to wszystko, co napisane powyżej, może się wydawać, iż najlepszym sposobem na uniknięcie problemów z brudną brodą, jest zrezygnowanie z niektórych posiłków. Nie ma co podejmować tak drastycznych kroków. Zdecydowanie lepiej ich nie porzucać, lecz spożywać je z zachowaniem prostych zasad. Przykładowo, robiąc kanapkę, postaw na oszczędność, zamiast tworzyć z niej trudnego do ugryzienia burgera. Spokój, umiar, opanowanie – to trzy zasady niezbędne, by skończyć każdy posiłek w stanie czystym, niezależnie, czy jemy makaron, jajecznicę czy kotleta mielonego.
Pokrój je na małe kawałki, bierz małe porcje do buzi. Zresztą, taki sposób jedzenia to też inne zalety – porcjowanie, spokojne przeżuwanie małych kawałków to lepsza praca żołądka. W takim spożywaniu posiłków pomagają, rzecz jasna, sztućce. Warto z nich korzystać, zwłaszcza gdy na talerzu czeka na nas posiłek, który może i smaczny, ale na pewno też z dużym potencjałem zabrudzenia wszystkiego naokoło, w tym oczywiście zarostu. Używajmy noża, widelca i łyżki – niezależnie, czy zabieramy się za obiad, czy za pełnego soku owoca. Powolne odkrawanie plasterków gruszki, jabłka czy arbuza to pewność, że trafią one wprost tam, gdzie ich miejsce, nie wędrując w inne rejony. Wiadomo też, że nie ze wszystkimi posiłkami będziemy “bawić się”, używając sztućców. Wiele jest pysznych przekąsek, których do zjedzenia potrzebujesz jednej dłoni. Dobrze w tym momencie jednak, aby druga pełniła funkcję asekuracyjną, osłaniając brodę przed spadającymi na nią kawałkami jedzenia.
Co zawsze warto mieć pod ręką? Grzebień do brody
No dobrze, wiesz już, z jakimi zagrożeniami wiąże się spożywanie posiłków, gdy ma się brodę. Poznałeś też sposoby na to, jak sobie radzić w kryzysowych momentach. To jednak nie wszystko, bo niezależnie od tego, jak lubisz jeść i jak bardzo uważasz podczas pałaszowania potraw, warto byś zawsze miał pod ręką kilka nieocenionych akcesoriów.
Podstawą są chusteczki higieniczne, które są przydatne dla każdego, nie tylko dla brodaczy, by tuż po skończonej uczcie usunąć drobinki jedzenia z twarzy, policzków, kącików ust itp. Tym bardziej się przydają, jeśli skusisz się na mocno “brudzące” jedzenie, a te mocno da Ci się we znaki. Mając chusteczki pod ręką, szybko zażegnasz kryzysową sytuację.
Bardzo przydaje się także kieszonkowy grzebień do brody i wąsów. Ten niepozorny przedmiot pozwoli błyskawicznie uporządkować brodę po jedzeniu, usuwając z niej drobinki pokarmu.
Polecam Ci szczególnie stalowy grzebień do brody i wąsów Mr Bear Family. Dzięki temu, że jest mniejszy od zwykłego grzebienia, możesz zabrać go wszędzie. Zajmuje mało miejsca i jest bardzo poręczny. To samo powiemy o niewielkim, składanym grzebieniu Captain Fawcett. Choć wygląda niepozornie, to po rozłożeniu ma 193 mm długości, więc idealnie sprawdzi się do czesania obfitej, długiej brody. Po złożeniu zaś zmieści się nawet w najmniejszej kieszeni spodni.
Bardzo też przydaje się mocny wosk do wąsów, by wymodelować je w ten sposób, ażeby miał jak najmniejszy kontakt z Twoimi ustami. To szczególnie dobre rozwiązanie, gdy czeka Cię ważna spotkanie, na przykład kolacja biznesowa czy randka. W myśl zasady – lepiej zapobiegać niż leczyć – za sprawą wosku, zapomnisz o nieprzyjemnym dyskomforcie podczas jedzenia, kiedy zamiast skupić się na rozmowie, zaczniesz zastanawiać się nad tym, jak prezentuje się stan Twojego zarostu.
Podsumowując, nie warto rezygnować z ulubionych potraw, tylko dlatego, że pozostawiają one ślad w postaci zabrudzonego zarostu. Wystarczy pamiętać o kilku zasadach, by te problemy odeszły w niepamięć, a przynajmniej zostały ograniczone do minimum.