Dwudziestolecie międzywojenne kojarzy się z wieloma wydarzeniami, wynalazkami i znaczącymi dokonaniami kultury, lecz wśród tego zestawu ciężko znaleźć informacje o tatuowaniu ciała. W ówczesnej Polsce praktycznie nikt nie zajmował się tym zjawiskiem, lecz niektórzy podejmowali próby. Jedną z nich jest krótka broszura o tytule “W sprawie zwyczaju tatuowania” przygotowana przez Kazimierza Sochaniewicza. Wydana w 1927 roku ukazuje ówczesny stan wiedzy na temat sztuki zdobienia ciała. Przeanalizujmy jej zawartość, zestawiając z dostępną wiedzą naukową i historyczną.
Nieznany zwyczaj tatuowania ciała
Już sam początek nie pozostawia wątpliwości, że to zjawisko nowe, gdy autor pisze: Zwyczajem tatuowania na ziemiach polskich do tej pory etnologja się nie zajmowała. W tej kwestii literatury naukowej brak (pisownia oryginalna). Dalej dowiadujemy się – skądinąd słusznie, iż do tej pory podejmowane były badania odnoszące się do ludów pozaeuropejskich, gdzie kultura tatuowania ciała jest mocno rozwinięta. Jednocześnie jak zauważa Pan Kazimierz, dla chcącego nic trudnego, bo mimo niewielu informacji na temat zdobienia ciała rozsypane uwagi znaleźć można w podręcznikach lekarskich, poświęconych higjenie skóry, względnie kosmetyce. Żeby ułatwić sobie zrozumienie tematu, autor wyznacza sobie dwa obszary, w których widać silne znaczenie kultury tatuażu: pod względem terytorialnym i osobistym. Ten podział jest czytelny i można go odnieść do współczesności. Ale po kolei.
Jeśli chodzi o podział terytorialny to naogół przeważa opinja, że źródłem zwyczaju są wpływy zamorskie, dzięki czemu zwyczaj tatuowania jest najbardziej rozpowszechniony wśród marynarzy… Sochaniewicz zauważa jednak, że nie tylko ci, co na morzu zdobią ciało, ale też przybywający z dalekich krain, gdzie poznali ten zwyczaj.
Szczególnie daje się on zauważyć u osób służących wojskowo, a przedewszystkiem u jednostek wchodzących w kolizję z kodeksem karnym. W tej dziedzinie znane są wypadki, że więźniowie nawzajem tatuują sobie rozmaite rysunki w czasie pobytu swego we więzieniu.
Czy te obserwacje są rzeczywiście słuszne?
W dużej mierze tak, ponieważ z jednej strony kultura malowania ciała nie wywodzi się z naszego, europejskiego kręgu kulturowego, z drugiej – to właśnie z dala od Europy do znaczenia tatuażu przykłada się wielką wagę. Doskonale to widać na wyspach Tahiti, gdzie – jak wskazują wiarygodne źródła – wszystko się zaczęło. Pisałem o tym w artykule pt. Fascynujący świat tatuażu – poznaj jego bogactwo historyczne i kulturowe, wyjaśniając, że choć istnieją wątpliwości, co do tego, kiedy rozpoczęto tworzenie obrazków na ciele, to najpewniej stało się to już w epoce młodszego paleolitu, czyli 40-14 tysięcy lat p.n.e. To okres epoki kamienia łupanego, gdy wytwarzało się prymitywne narzędzia, za pomocą których udawało się lepiej radzić sobie z codziennymi zadaniami. Były to przedmioty przeważnie wykonane z kamienia – dość ostre, ale właśnie dzięki temu bardzo dobre, by tatuować ciało.
Nieprzypadkowo “tatau” (czyli “tatuaż”) oznacza “ranić”, “rzeźbić”. Chociaż współcześnie wykonywanie malunków nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy, to prapoczątki tej czynności były nieporównywalnie bardziej bolesne. Jedno się nie zmieniło, mianowicie tatuowanie ciała to trochę cierpienia, ale przede wszystkim wielka sztuka, jaką jest rzeźbienie w ludzkiej skórze.
Co do kolejnej obserwacji, odnoszącej się do więzienia jako miejsca, gdzie kwitnie kultura tatuażu, gdzie jednostki wchodzące w kolizję z kodeksem karnym mają większą potrzebę takiego zdobienia ciała, też jest w tym wiele prawdy, oczywiście biorąc pod uwagę ówczesną rzeczywistość. W dwudziestoleciu międzywojennym niewiele osób słyszało o tym, że można tatuować ciało, a co dopiero podejmować próby, by zdobić ciało, gdy nawet nie było miejsc, w których wykonuje się takie zabiegi – tym bardziej w sposób cywilizowany. Więzienie to jednak mikroświat, tajemniczy i rządzący się swoimi prawami, gdzie podkreślanie przynależności do określonej grupy, tatuowanie inicjałów ukochanej kobiety czy inne rysunki są na porządku dziennym. Minęły już jednak czasy, gdy kojarzyły się one tylko z tym środowiskiem, więc wielkie byłoby zdziwienie Kazimierza Sochaniewicza, gdyby nagle znalazł się we współczesnym świecie i mógł zaobserwować “wydziaranych” ludzi obojga płci, którzy nie wyglądają, jakby uciekli z więzienia bądź byli na przepustce.
Jak wspomniałem wcześniej, autor, aby uporządkować ówczesną wiedzę na temat tatuowania ciała rozdziela ją na dwa obszary – pod względem terytorialnym, co właśnie omówiłem powyżej i w kontekście osobistym, co wyjaśnię w dalszej części artykułu.
Kontekst osobisty – tatuują się tylko mężczyźni i ludzie z niższych sfer?
Na wstępie tego wywodu Pan Kazimierz od razu zaznacza, że tę kwestię należy rozpatrzyć przede wszystkim w odniesieniu do obojga płci, ponieważ dziś odpowiedzieć się nie da, czy i w jakiej mierze występuje zwyczaj ten wśród osobników rodzaju żeńskiego. Równie ważne, jak zauważa, jest pochodzenie jednostki, przekonując, że zwyczaj ten bowiem występuje zasadniczo wśród warstw niższych, zarówno w znaczeniu ekonomicznem, towarzyskiem i kulturalnem.
Autor na tym nie poprzestaje, stwierdzając, że tatuowanie jest szczególnie mocno popularne wśród osób o skłonnościach zbrodniczych. Wspomina też o tym, iż spore znaczenie ma wiek, a mianowicie burzliwy okres dojrzewania płciowego. Ten wątek zresztą jest tu szerzej opisany, bo Sochaniewicz słusznie zwraca uwagę, że dorastanie wiąże się z pewnymi prawami i symbolami, a wykonanie tatuażu to mocne podkreślenie zachodzących zmian.
Jakie miejsca na ciele są najczęściej wybierane na tatuaż?
Lektura tekstu do tej pory wydaje się dość zrozumiała i łatwa w analizie, aż tu nagle wyrasta takie wyrażenie: “Rozmieszczenie zjawisk pod względem anatomiczno-topograficznym”. O co w tym chodzi? Badacz stara się ocenić, biorąc pod uwagę “dotychczasowe spostrzeżenia”, w jakich miejscach na ciele najczęściej pojawiają się malunki. I jak zauważa, występują one na zewnętrznej stronie śródręcza i w różnych punktach całego ramienia, najczęściej lewego, jeżeli właściciel sam swój znak wykonał. Zwraca też uwagę na inne lokalizacje – w górnej części tułowia, szczególnie na piersiach i górnej części brzucha, rzadziej zaś na dolnych kończynach.
Wyjątkiem są ludy pozaeuropejskie, u których rysunki często występują na piersiach, co ma ogromne znaczenie w obszarze znaczeń totemicznych. Kończąc ten wywód, autor nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, czy zwyczaj tatuowania w Europie to wynik przesłanek myślowych, czy to po prostu kwestia przypadku i okoliczności. Nie ma też pewności, czy mowa o naśladownictwie ludów zamorskich, czy zdobienie ciała wywodzi się z dawnych rytuałów, kulturowych pozostałości itp.
Osnowa tatuażu, czyli co może przedstawiać malunek na ciele
Jednym z ciekawszych zagadnień są najczęściej spotykane rysunki na ciele. Autor, bazując na swoich obserwacjach i na analizie malunków przedstawionych przez niemieckich lekarzy, podzielił je na kilka kategorii.
Jedne z nich są typowo napisowe, przedstawiające więc słowo, imię, wyrażenie (do tej samej grupy można zaliczyć też tatuaże monogramowe), inne odnoszą się do symboliki dość rozpowszechnionej i znanej, np. krzyż, kotwica, serce. Popularne są również tatuaże obrazowe, które mogą być dwojakiego rodzaju – mieć charakter ornamentacyjny, np. wieniec z liści, kwiat róży itp., bądź też charakter komemoracyjny, np. wizerunki osób (niby portrety), lub symboliczny, zależnie od treści samego obrazu. I to właśnie te obrazowe malunki są – jak się wydaje – najbardziej cenione przez autora opracowania, bo odznaczają się niejednokrotnie subtelnością rysunku, wielkością i ornamentacyjnym wykończeniem.
Co autor pisze o technice wykonania tatuażu na ciele?
Co do techniki, niestety nie ma tu wielce wyrafinowania, zwłaszcza że mówimy o dość zamierzchłych czasach. Są one dokonywane w sposób bardzo prymitywny, przez nakłuwanie igłą i napuszczanie niebieską farbą w ten sposób, że na ogół skóra jest gładka, a blizny niewidoczne. Co ciekawe, autor stwierdza też, że rysunków barwnych oraz głębokich nacięć, pozostawiających głębokie blizny, jakie się widuje u ludów pozaeuropejskich, w Europie nie spotyka się. Pisze dalej, że nawet etnografowie i etnolodzy mogą mieć problem, by dokładnie poznać tę tematykę, bo nie są w stanie dokładnie oglądać nagich wytatuowanych ciał. Do nich dostęp mają tylko nieliczni – lekarze, antropologowie i stróże prawa.
Ważne pytania
Na sam koniec opracowania autor pokusił się o stworzenie kwestionariusza dla badań nad zwyczajem tatuowania, by lepiej poznać to zjawisko. Trzeba przyznać, że w przypadku ówczesnych realiów, gdy wiedza na temat zdobienia ciała była znikoma, była to pożyteczna próba analizy.
Znalazło się tu 5 grup pytań, odnoszących się do tematów zawartych w opracowaniu. Są dane podstawowe osoby tatuowanej – personalia, czyli imię nazwisko, data urodzenia, zawód. Znajduje się tu też pytanie o… styczność z morzem i marynarzami, wojskiem, więzieniem. To jednak nie dziwi, jak weźmiemy pod uwagę tamtą rzeczywistość.
Ważną częścią kwestionariusza był wywiad, co do sporządzonego rysunku – kiedy, przez kogo, w jakich okolicznościach został wykonany. Kolejne pytanie odnoszą się do tego, na jakiej części został wykonany malunek, jak jest duży i czemu akurat tam, mianowicie, jak sobie właściciel tłumaczy odbiór miejsca. Poza tym: co stanowi treść rysunku i jaką zastosowano technikę (nie tylko, czy przez nakłucie igłą, ale też, jakiego rodzaju farbą itd.).
Sochaniewicz przestrzega jednak osoby, które będą korzystać z przygotowanego przez niego kwestionariusza, że niejednokrotnie badacze będą celowo wprowadzani w błąd. Nie ulega bowiem wątpliwości, że w wypadkach, kiedy będzie chodziło o stosunek do kobiety, pobratymstwo lub przynależność do jakiegoś związku, nie posiadając zaufanego badanego osobnika, możemy się spotkać niewątpliwie z odpowiedzią wymijającą.
Wiele wniosków może śmieszyć, ale należy wziąć pod uwagę czas, w jakim tworzone było to opracowanie. Pokazuje nam ono ówczesny stan wiedzy, dając też ogląd na to, jak wiele się pod tym względem dziś zmieniło. Współcześnie tatuaże nie wywołują większych emocji, no może poza tymi, które zdobią całe ciało, łącznie z twarzą.
—
Wszystkie cytaty pochodzą z publikacji “W sprawie zwyczaju tatuowania”, Kazimierz Sochaniewicz, 1927 r.