Owłosienie ciała to ewolucyjna pozostałość po naszych bardziej zarośniętych przodkach – słyszałeś to zdanie zapewne wiele razy. Ten logiczny ciąg dziejów wskazuje miejsce ludzkości jako kontynuację procesu, który zaczął się dawno, dawno temu. Jak się jednak okazuje, broda niczym nieznośny chochlik zaburza trochę ten myślowy ład, wymykając się łatwym odpowiedziom. Sam twórca ewolucjonizmu – Charles Darwin miał już z nią problem, lecz prawdziwe znaki zapytania pozostawił swoim następcom. Wpuścił ich w labirynt, w którym – jak w krzaczastej, zaniedbanej brodzie – łatwo się zgubić. Na szczęście Christopher Oldstone-Moore, autor książki Historia brody. Zaskakujące dzieje męskiego zarostu pomaga nam zrozumieć, co mógł mieć na myśli Darwin.
Czy Darwin często myślał o brodzie? Niewątpliwie tak
Jakże ciężkie to musiało być dla Darwina, gdy codziennie spoglądał w lustro i widział własną brodę jako produkt? No właśnie czego? A później przemierzając ulice Cambridge, obserwował mężczyzn o różnym zaroście – bujnym, krzaczastym, przystrzyżonym, a może i królewsko zadbanym, denerwując się jeszcze bardziej.
Charles Darwin to bez dwóch zdań jeden z bardziej znanych brodaczy w historii. Patrząc na zdjęcie jego twarzy z nierozłącznym zarostem, widzimy zamyślonego starca, który raczej nie przykłada wielkiej wagi do tego, jak prezentuje się jego zarośnięte lico. Na jego obliczu wyrysowane jest to specyficzne, wspólne dla wielkich naukowców, skupienie, ale i zmartwienie, gdyż w zgodzie z sentencją Sokratesa – wiem, że nic nie wiem, znaków zapytania jest więcej niż odpowiedzi, a piętrzące się każdego dnia pytania nie pozwalają na umysłowy odpoczynek.

Darwin – twórca teorii ewolucji
W dziele O pochodzeniu człowieka z 1871 roku, Darwin stworzył koncepcję, która przetrwała próbę czasu, oddziałując silnie na kolejnych badaczy-ewolucjonistów. Przypomnijmy, że powiązał proces doboru płciowego z dobrem naturalnym, w wyniku czego możliwy jest ludzki rozwój. Gatunek ulega przekształceniu, a faworyzowane są cechy pozwalające na przetrwanie i prokreację. Jeśli jednak chodzi o rozmnażanie, to zachodzi tu kolejny proces, podczas którego tworzonych jest wiele drugorzędnych cech płciowych. Mogły stanowić oręż w walce (rogi, kły) bądź dystansując rywali bardziej subtelnymi metodami – za sprawą ozdób jak piękna sierść czy upierzenie. Broda, jak nietrudno zgadnąć, została zaliczona do tej drugiej grupy. Zgodnie z tą teorią nasi męscy przodkowie mieli większe powodzenie niż osobnicy o gładkim licu, czy wobec tego, jeśli dzisiaj planujemy “zarosnąć” możemy liczyć na to, że będziemy obiektem westchnień kobiet?
Sam Darwin miał co do tego wątpliwości, tak samo, jak współcześnie mu żyjący antropologowie, zwracający uwagę na to, że ludzka populacja dość mocno różni się pod względem tej obfitości męskiego zarostu. Rozwiązaniem problemu miało być odwołanie się do innego procesu ewolucyjnego – dziedziczenia cech nabytych. Nie będziemy rozwijać tego tematu, dokładając nową porcję pojęć, co mogłoby zaprowadzić nas na jeszcze większe manowce. Warto po prostu wiedzieć, że owa dziedziczność nie odpowiedziała na najważniejsze wątpliwości, zostając ostatecznie obalona na początku XX wieku przez Augusta Weismanna. Z jakimi koncepcjami więc wkroczyliśmy w nowe czasy i co – na podstawie twierdzeń Darwina – o brodzie sądzą badacze?
Walka czy ozdoba?
Choć do tej pory nie udało się ustalić, jaka jest zagadka męskiej brody, to udało się stworzyć trzy dość wiarygodne teorie. Przyjrzyjmy się im wszystkim, zaczynając od dwóch tropów, o których wspominał Darwin – broda jako narzędzie walki i zupełnie inny charakter – ozdoba zwabiająca partnerki seksualne nie siłą, brutalnością, lecz wyrafinowaniem wizualnym.
W świecie zwierząt obserwujemy oba zachowania – są więc wielkie boje na śmierć i życie, jak również pełne uroku gody, w czasie których samce pokazują swoje najpiękniejsze oblicze. Najbardziej jaskrawy przykład to pawi ogon – skrajny przypadek doboru płciowego. Tak wyjątkowy, wielobarwny ogon to oczywisty sygnał dla samic, że pawi kawaler jest w dobrym zdrowiu i posiada wartościowe geny. Zacznijmy jednak nie od sztuki prezencji, a grze zerojedynkowej, bo na takie miano w świecie zwierząt zasługuje walka między dwoma przedstawicielami samczego stada o względy partnerki. Zobaczmy też, jak to przekłada się na nasze ludzkie życie, a dokładniej – czy broda ma tu jakieś znaczenie?

Broda to oznaka siły, dominacji i brutalności – ile w tym prawdy?
Kiedy widzimy nosorożca z rogami czy szczękę warana komodo uzbrojoną w 60 zębów, doskonale zdajemy sobie sprawę, że te atrybuty znacząco pomagają w bitwie, są skutecznie śmiertelne. Nikogo też nie dziwi, że na widok takiego zwierzęcia, który pędzi w naszą stronę, może ze strachu umrzeć na zawał. Jak w tym zestawieniu przedstawia się męska broda? Niezbyt groźnie. Jak więc może służyć w walce?
Według niektórych badaczy jej głównym zadaniem było odstraszanie. W świecie zwierząt nie ma, co prawda, odpowiednika zarostu, lecz różne gatunki wypracowały swoje sposoby, by przerazić przeciwnika. Walka jest ostatecznością, gdyż naraża na zbyt duże straty zdrowotne, więc wykorzystuje się mniej stykowe rozwiązania. Najbliższe nam ewolucyjnie małpy obnażają zęby, co dla rywala stanowi ostrzeżenie, że jak dojdzie do potyczki, to te groźne, ostre siekacze pójdą w ruch.

W niektórych eksperymentach udowodniono, że zarośnięci mężczyźni są oceniani jako bardziej męscy i dominujący. Co ciekawe, broda nierzadko wywierała większe wrażenie na przedstawicielach płci męskiej niż żeńskiej. Często też podnosiła ona status społeczny – tak było, gdy pokazano zdjęcie starszego mężczyzny z brodą i młodszego bez zarostu. Ten pierwszy jednoznacznie został uznany jako bardziej kompetentny. Gdy jeden i drugi miał owłosienie na twarzy, wszystko się zmieniło, gdyż obaj zostali ocenieni jako równi sobie. Można więc powiedzieć, że broda nie sprawiała, że mężczyzna był groźniejszy, ale ważniejszy, ponieważ jego status wyraźnie się poprawił.
Mimo tych dość zaskakujących wniosków, trzeba przyznać, że w wielu badaniach zarośnięci panowie zostali jednoznacznie ocenieni jako groźniejsi, silniejsi i bardziej agresywni. Wiele obserwacji zostało poczynionych dość dawno temu, co może wskazywać na ich nieaktualność. Jeśli tak twierdzimy, do myślenia powinny nam dać dość nowe badania z 2012 roku, w których sprawdzano reakcje Nowozelandczyków i rdzennych Samoańczyków na zdjęcia mężczyzn. Obdarzeni brodami byli tak samo oceniani przez przedstawicieli obu płci – bardziej agresywni, ale i o wyższym statusie oraz mniejszej atrakcyjności fizycznej. Dodatkowo badanym z obu kultur zaprezentowano zdjęcia mężczyzn z wściekłymi wyrazami twarzy, które były tym bardziej oceniane jako groźne, jeśli widniała na nich broda. Niewykluczone, że w innych, mniej antagonistycznych kulturach, te skojarzenia byłyby mniej negatywne. Tak naprawdę badacze uważający, że broda manifestuje siłę i przewagę fizyczną, nigdy nie wyjaśnili przekonująco, dlaczego tak jest. Sami badani zapewne tego nie wiedzą, co można powiązać z nieświadomymi procesami, echem pierwotnych sygnałów ostrzegawczych, z których nie zdajemy sobie sprawę, ale jakie wpływają na nasze postrzeganie.
Broda – wyjątkowa ozdoba twarzy?
Znacznie więcej światła na to, jaka jest tajemnica brody, rzucają badacze optujący za tym, że jej funkcja jest typowo ozdobna. Liczni naukowcy, między innymi psycholog ewolucyjna Nancy Etcoff, przekonują, że pogoń za atrakcyjnym partnerem jest wspólnym celem zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet. U tych pierwszych objawia się to jednak w bardziej dosłowny sposób, gdyż panów niezmiennie pociągają te same atrybuty cielesne pań – blond włosy, wydatne kości policzkowe, duże oczy czy wąska talia występująca w parze z szerokimi biodrami. Dla kobiet, które z racji prokreacji są znacznie bliżej natury, równie istotne jest to, aby partner był – owszem – przystojny, ale i pomocny, godny zaufania.
Jeśli zwracają uwagę na urodę mężczyzny, to szczególnie skupiają się na twarzy, co w dość czytelny sposób pokazuje, że broda ma tu znaczenie. Niewykluczone bowiem, że przeglądając twarze mężczyzn, dokonują oceny genetycznej wartości swoich potencjalnych partnerów. Tak to właśnie przebiega w świecie zwierząt, czego dobitnym przykładem wspomniane wcześniej pawie. Pojawia się tu pytanie, czy puszenie się jak paw, to po prostu teatrzyk, zwykłe oszustwo, za którym nie ma żadnej wartości? Czy te ptaki, jak i inne osobniki w świecie zwierząt zakładają swoiste maski podczas godów, a później się okazuje, że to była tylko gra i nie ma tu żadnej wartości?
Jak przekonuje biolog ewolucyjny Amoc Zahawi, nie ma tu żadnego kantowania, gdyż bardziej bogate upierzenie rzeczywiście świadczy o lepszych genach. Inni badacze wskazywali na kolejną wartość posiadania bardziej imponujących ozdób, przekonując, że świadczą one o lepszym zdrowiu i większej odporności na choroby. Tak więc samiec o efektownym wyglądzie pokazuje nie tylko swój doskonały system odpornościowy, ale też zaradność, co w świecie zwierząt odnosi się głównie do umiejętności zdobywania pożywienia. Na tej podstawie można przyjąć, że prehistoryczne kobiety rozpoznawały zdrowego, dzielnego i mocnego – fizycznie oraz psychicznie mężczyznę właśnie po jego brodzie.

Przeprowadzono dziesiątki eksperymentów dotyczących nie tylko partnerów seksualnych, ale też potencjalnych pracowników czy kandydatów na polityczne stanowiska. W zdecydowanej większości z nich stwierdzono, że broda ma znaczny wpływ na początkowe wrażenie. Niemal jednogłośnie wnioski były takie same zarówno u mężczyzn, jak i kobiet, mianowicie jej posiadacz wydaje się bardziej dojrzały i męski. Jeśli zaś chodzi o atrakcyjność, nie było tu już pełnej zgody, wyniki się różniły w zależności od zadawanych pytań lub badanych osób.
Niestety, jak ktoś liczył na potwierdzenie tezy, że broda to ozdoba przyciągający partnerki seksualne, może czuć się rozczarowany. Dowodem wszystkie większe i poważniejsze badania nad tym zagadnieniem – łącznie było ich 16, a głosy “za” i “przeciw” rozłożyły się po równo. W ośmiu z nich wskazywano, że owszem, broda jest atrakcyjna, w kolejnych ośmiu zaś twierdzono wręcz przeciwnie. Nie da się więc jednoznacznie stwierdzić, jak jest, szczególnie że wiele zależy również od metod badawczych i warunków, w jakich zostały przeprowadzone eksperymenty.
Dochodzimy więc po raz kolejny do ściany, zdając sobie sprawę, że bardzo ciężko odkryć tajemnicę brody – po co w ogóle jest i jakie ma znaczenie? Może więc warto wziąć pod uwagę trzecie rozwiązanie zagadki, które zaproponowali następcy Darwina – mianowicie broda nie ma żadnego zastosowania…
Broda – po prostu sobie jest?
Sam Charles Darwin rozważał taką opcję, lecz ostatecznie ją odrzucił, gdyż trzeba przyznać, że była ona trochę niespójna z tym, co głosił. Wielu ewolucjonistów, biorąc pod uwagę niejednoznaczność dwóch opisywanych koncepcji, przekonuje się jednak do tego, że zarost jest tylko przypadkiem. W ewolucji to się zdarza, co ciekawe praktycznie w każdej części naszego ciała mogą znaleźć się niedoróbki lub rozwiązania pozbawionego biologicznego sensu.

Przykładów można mnożyć – najbardziej jaskrawy z nich to nasze stopy podatne na wiele nieprzyjemności jak halluksy, płaskostopie czy skręcenia kostek. To nie źle dobrane obuwie jest tu winne, lecz nasza wyprostowana sylwetka. Pionowa postawa sprawiła, że ucierpiał również kręgosłup. Gdy nasi przodkowie stali się dwunożni zyskali więcej możliwości na przetrwanie i zdobywanie pożywienia, ponieważ zaczęli szybciej biegać, co umożliwiało też polowania na otwartych przestrzeniach sawann. To, co jednak zyskaliśmy jako gatunek, nie pozostało bez wpływu na stopień zużycia kręgosłupa.
Zdolność mówienia, obca dla innych zwierząt, również ma swoje konsekwencji. Krtań musiała znacznie się obniżyć, co zdecydowanie zwiększyło ryzyko zadławienia, gdyż kawałki pokarmu mogą wyjątkowo łatwo trafić do krtani zamiast do przełyku. Niestety, może to nawet skończy się śmiercią. U innych ssaków to się nie zdarza. Rozwój mózgu bez wątpienia zadecydował o tym, że w ewolucyjnym wyścigu zdystansowaliśmy inne gatunki, ale przy okazji staliśmy się podatni na choroby psychiczne jak schizofrenia. To – jak dowodzą uczeni z angielskiego University of Bath oraz amerykańskiego University of South Carolina – cena za kreatywność i abstrakcyjne myślenie.
Broda na tym tle wypada niezbyt szkodliwie, bo jej jedyną wadą dla niektórych mężczyzn może być to, że za szybko rośnie, co zmusza do częstego golenia. To na pewno spore utrudnienie dla panów preferujących gładką twarz, a pojawiający się zarost traktują niczym szkodliwego intruza, którego trzeba się jak najszybciej pozbyć. Z drugiej strony, wielu badaczy jest zdania, że broda ma jakieś znaczenie, ale go jeszcze nie poznaliśmy. I nie będziemy mieli tej możliwości, dopóki nie odkryjemy wszystkich możliwosci ludzkiego genomu.
Podsumowując, widzimy, że nie da się jednoznacznie określić, po co istnieje broda. Nie można z całą pewnością powiedzieć, że oto odkryliśmy jej tajemnicę. Może to trochę irytować, lecz ma i swoją ogromną wartość – przecież to, co niepoznane, niezmierzone i niezaszufladkowane, jest jednocześnie bardziej atrakcyjne. Mimo że zarost można dziś perfekcyjnie ujarzmić, bo pomagają w tym coraz lepsze olejki do brody, szampony i brzytwy, to jednocześnie stanowi dziką pozostałość po przodkach, jak teren niby dobrze znany, w którym czasem zdarza się zabłądzić.
Inspiracja: Historia brody. Zaskakujące dzieje męskiego zarostu, Christopher Oldstone-Moore, Wydawnictwo Znak
1 comment
Niestety wynika z tego, że wielu naukowców ma bardzo wątłe myślenie. Większość tego co uważamy za ozdobę taką jak pawi ogon, broda u samca lwa, wysunięta żuchwa u człowieka, a także zarost na brodzie ma na celu obronę. Obronę przed utratą życia. Otóż pawiom wielki ogon zasłaniający sylwetkę ratował życie przed atakiem od tyłu ponieważ drapieżnik nie widział jego szyi za którą mógł łatwo złapać oraz przegryźć lub zadusić. Dokładnie ta sama przyczyna pozwoliła pojawić się brodzie u lwa i człowieka. Utrudniała zobaczenie oraz chwycenie zębami za szyję, która u człowieka wyprostowanego stała się najbardziej wrażliwym i potencjalnie śmiertelnym miejscem ataku. Długa broda zmniejszała szansę na skuteczne zabicie człowieka od pierwszego ugryzienia. Ludzie pierwotni często musieli stawać przeciwko zarówno drapieżnym zwierzętom naziemnym jak i przeciwko wielkim w tamtym czasie ptakom drapieżnym. W ratowaniu życia pomagało zarówno owłosienie na twarzy u mężczyzn, którzy jako silniejsi częściej walczyli ze zwierzętami naziemnymi, a obie płcie musiały uważać na ataki ptaków drapieżnych z powietrza – w tym drugim wypadku przydawały się po prostu bujne włosy na głowie. Kto je miał i kto miał brodę, ten częściej przeżywał. A tym samym częściej mógł przeżyć do spłodzenia dzieci i ich wychowania. Ot i cała tajemnica ewolucji. Nie rozumiem jak to może być dla kogoś nieoczywiste?