Wielcy odkrywcy zawsze rozpalali wyobraźnię maluczkich, docierając w miejsca niedostępne dla zwykłych śmiertelników. Dzięki swoim wyczynom wspominani są po dziś dzień, mimo że żyli przed wiekami. Zmienili bieg historii, nierzadko wpływając bardzo negatywnie na życie wielu ludzi, zwłaszcza cywilizacji, które odkryli na swojej drodze. Ich odwaga i męstwo zasługuje jednak na wielkie uznanie. Najdonioślejsze znaczenie miały morskie wyprawy, które rozpoczęły się pod koniec 15 wieku. Poznajmy najważniejsze postaci z tamtego okresu!
Podróż w nieznane
Gdzie diabeł nie może, tam… odkrywców poślę – w ten sposób można sparafrazować słynne porzekadło, odnosząc je do wielkich odkryć geograficznych, które były możliwe dzięki wielkiej odwadze, ciekawości świata i odrobinie szaleństwa śmiałków chcących poznać nowe zakątki świata. Dobiegający końca 15 wiek był ku temu idealny, bo cywilizacja europejska osiągnęła wysoki poziom rozwoju, w tym żeglarstwa, co sprawiło, że wyprawy zamorskie stały się coraz powszechniejsze. Wymiernie pomogła tu oczywiście wiedza geograficzna, pozwalająca na precyzyjniejsze wyznaczenie tras, naturalnych przeszkód i wielu innych zagrożeń czyhających na dalekich, nieznanych wodach.
Odkrycia geograficzne nie zapoczątkowały wielkiej europejskiej ekspansji w świat – już w starożytności, a tym bardziej w średniowieczu (wyprawy handlowe, krzyżowe, misje ewangelizacyjne) działo się to na dość dużą skalę. Oceaniczną ekspansję zapoczątkowały Hiszpania i Portugalia, w czym wymiernie pomogło im położenie pomiędzy Oceanem Atlantyckim a morzem Śródziemnomorskim. W wymienionych krajach transport morski zawsze odgrywał ogromną rolę, choć bez rozwoju geografii dalekie wyprawy nie byłyby możliwe. Jeszcze do 13 wieku używano dość prymitywnych map, które dopiero w późniejszym okresie zostały zastąpione przez bardziej rozbudowane, precyzyjniej odpowiadające rzeczywistości. Równie istotny był rozwój żeglarstwa, bo dzięki postępowi w budownictwie okrętowym i nawigacji można było zaprojektować statki na dalekie trasy.
Odkrycie Ameryki – jak do tego doszło?
I właśnie, gdyby nie nowy typ okrętów w postaci karawel Krzysztof Kolumb nie miałby szans odkryć Ameryki. Nie potrzeba już było pokaźnej załogi, dzięki czemu w ładowniach pozostało więcej miejsca na zapasy. Podczas długich, męczących i nie mających końca wypraw, miały one niebagatelne znaczenie. Co ciekawe, Kolumb wcale nie planował dotrzeć do Ameryki, bo jego celem było odnalezienie drogi do Indii. Historia jednak potoczyła się inaczej, a sam odkrywca chyba nawet nie przypuszczał, jak bardzo zapisze się w historii.
Choć Kolumb został zapamiętany jako postać wybitna, to historycy, bazując na różnych materiałach, dowodzą, iż był jednocześnie bardzo kontrowersyjny. Mimo że słusznie uchodzi za człowieka, który na wieki zbudował pozycję Hiszpanii i zapisał się jako jedna z największych postaci w historii, to był bardzo chciwy, a przez to brutalny i okrutny. Źle traktował tubylców, więził ich, wysługiwał się nimi, posługiwał się polityką tyranii. Czy inni odkrywcy też tak postępowali?
Vasco da Gama – dotarł tam, gdzie planował Kolumb
Niestety, to raczej norma, nie wyjątek, o czym przekonują inne wyprawy, także te z udziałem Vasco da Gamy, który zrobił to, co planował Krzysztof Kolumb, czyli odkrył drogę do Indii. Ten egzotyczny kraj był tak ważny dla Europy, ponieważ znajdowały się w nim ogromne zasoby pieprzu i innych przypraw. Pod koniec XV wieku były one niezwykle cenne! Żeby mieć do nich łatwy dostęp poszukiwano jak najkrótszej i najbezpieczniejsze trasy. Chciano od południa opłynąć Afrykę, następnie minąć Przylądek Dobrej Nadziei i stamtąd popłynąć na północ. Zadanie nie było łatwe, co dobitnie odczuły wcześniejsze ekspedycje. Wiejący porywiście wiatr nie pozwalał na wiele, więc statki albo zawracały, albo tonęły.
Vasco da Gama miał tym bardziej utrudnioną misję, gdyż jego załoga w większości składa się z więźniów. Nie płynęli jak prawdziwi marynarze, aby się spełnić w dalekiej wyprawie, lecz musieli to robić za karę! Często wzniecali bunty, które jednak Vasco da Gama skutecznie tłumił. Do wybrzeży Indii ekspedycja dotarła 20 maja 1498 roku, co było przełomowym wydarzeniem w żegludze. Nowy szlak został odkryty, a Gama został mianowany “Admirałem Mórz Indyjskich”. Na marginesie mówiąc, droga powrotna do Portugalii była okrutnie ciężka. Choć do portu w końcu przybyły dwa statki wypełnione przyprawami i klejnotami, to na ich pokładzie ostało się ledwie 55 ludzi.
Jakby tak opłynąć cały świat…
Portugalski podróżnik – Ferdynand Magellan, czyli dowódca załogi, która jako pierwsza opłynęła świat, był niezwykle zdolnym, acz zbuntowanym żeglarzem. Choć już w wieku 25 lat wysłano go do Indii w ramach ekspedycji prowadzonej przez wicekróla portugalskich Indii – Francisco de Almeida, a w 1513 roku wykazał się męstwem, walcząc w Maroku, to przez liczne problemy, związane zwłaszcza z niesubordynacją, podjął decyzję o emigracji do Hiszpanii.
Pod hiszpańską banderą wyruszył w swoją życiową podróż dookoła świata. Niestety, w jej trakcie zmarł tragicznie 27 kwietnia zamordowany przez mieszkańców wyspy Mactan w Archipelagu Filipińskim. Warto pamiętać o innych znaczących zasługach, które są mu przypisywane. Dzięki prowadzonej przez niego wyprawie odkryto cieśninę, która łączy Atlantyk z Pacyfikiem. Z tej perspektywy dostrzeżono też dwie galaktyki – nazwano je na cześć odkrywcy Wielkim i Małym Obłokiem Magellana. Co ważne, Magellan potwierdził, że ziemia jest okrągła, jej obwód wynosi 40 000 km, a poza tym odkrył, że istnieją strefy czasowe, zauważając, że zależnie od kierunku dnia przybywa lub ubywa.
Można powiedzieć, że dziś to oczywistości, lecz dla ówcześnie żyjących były to wręcz niestworzone, trudne do zrozumienia rzeczy. Nieprzypadkowo jego wyprawę dookoła świata wielu uznaje, za jedną z ważniejszych w historii ludzkości, mimo że dla Magellana zakończyła się tragicznie.
Cortes i spotkanie z Montezumą
Magellan odszedł przedwcześnie, bo w wieku 41 lat, choć biorąc pod uwagę tryb życia podróżników i skalę wyzwania, którą nosili na swoich barkach, to takie tragiczne zdarzenia raczej nie powinny dziwić. Niektórzy jednak dożywali dość sędziwego, jak na ówczesne czasy, wieku. Jednym z nich był Hernan Cortes – zdobywca Meksyku. Jego wyprawa, a szczególnie spotkanie z ostatnim władcą Azteków – Montezumą II, do dziś rozpala wyobraźnię historyków i ludzie fascynujących się dawnymi dziejami.
Montezuma uznawany był za władcę absolutnego, rządził miastem-państwem Tenochtitlan, będącym u szczytu swojej potęgi. Mimo swojej niekwestionowanej pozycji zawierzał w wiele proroctw. Jedno z nich zapowiadało przybycie boga Quetzalcoatla. Nieprzypadkowo Cortes, który pojawił się w przepowiedzianym przez proroków czasie traktowany był wyjątkowo przez władcę Azteków. I choć w późniejszym czasie mógł zorientować się, że Cortes to człowiek, nie bóg, było już za późno. Splot późniejszych wydarzeń sprawił, że Montezuma zginął, a miasto Tenochtitlán, stolica państwa Azteków, przestało istnieć w dotychczasowej formie.

Ale symbole związane z nim pozostały już na zawsze i także dzisiaj możemy poczuć charakter tego legendarnego miasta. Wszystko to za sprawą cudownie pachnącego balsamu do brody RareCraft Wyprawa Cortesa. Mocno odżywia i wzmacnia zarost, pozostawia na nim przyjemne aromaty czekolady i orzeźwiającej pomarańczy. Balsam jest w pełni naturalny, bogaty w skład masła i olejów najwyższej klasy. Wspaniale zapakowany w szklany słoik i elegancki kartonik.

Nie tylko Hiszpanie i Portugalczycy
Wielkie wyprawy zwieńczone odkryciami geograficznymi kojarzą się głównie z dwiema nacjami: Hiszpanami i Portugalczykami, lecz wśród nich, o czym warto pamiętać, byli też pretendenci z innych krajów. Tak samo jak Hiszpanie i Portugalczycy pragnęli zdobyć nowe ziemie lub odbić już zajęte, a przy okazji podkreślić swoją rosnącą hegemonię na morzach i oceanach. Do tego miana zdecydowanie aspirowali Anglicy, szczególnie pod przywództwem Francisa Drake’a. Stoczył wiele bitew z Hiszpanami, lecz nie tylko to było jego znakiem rozpoznawczym. Nie można bowiem zapomnieć, że Drake został pierwszym Anglikiem, który opłynął ziemię. Historia upomina się też o inne postaci, jak o pochodzącego z Francji, zapamiętanego z licznych odkryć, zwłaszcza eksploracji terytorium dzisiejszej Kanady, Jacquesa Cartiera czy Johna Cabota, który choć był Włochem pływał pod banderą Anglii, co oczywiście nie było niczym nadzwyczajnym, bo robiło tak wielu podróżników.
Nie można odmówić legendarnym podróżnikom odwagi, gdy płynęli w nieznane, nie wiedząc, czego mogą się spodziewać. Byli mężni, ciekawi świata, ale i przebiegli, szukający okazji, żeby się wzbogacić. Mieli typowo ludzkie cechy, gdzie szlachetność spotykała się z okrucieństwem. Tym bardziej czuli, że mogą więcej, bo przybywali do nowych ziemi, jako – w swoim mniemaniu – wyższa cywilizacja, niosąca wiedzę, nową wiarę, inny standard życia. Dla tubylców w większości przypadków była to jednak – mówiąc łagodnie – “niedźwiedzia przysługa”.
1 comment
Bardzo dobry post!
Aż człowiek rozmarzył się o podróży żaglowcem w dal, niestety trzeba walczyć z z tabelkami w exelu. Przynajmniej w biurze jest klima :D