Broda – dziwny to twór. Wieki temu była symbolem męstwa, potem przez długi czas postrzegana jako wyraz lenistwa, a obecnie najlepszy przyjaciel zadbanego mężczyzny. Odmieniła oblicze niejednego gentlemana. Aby jednak zachwycała, a nie budziła odrazę, trzeba o nią dbać. Tu z odsieczą przychodzi olejek do brody. Tym razem pod lupę biorę kultowy produkt, olejek do brody Mr Bear Family Woodland.
Jest na rynku kilka marek, które kojarzą wszyscy brodacze. Bez wątpienia, Mr Bear Family należy do tego szanownego grona. Kosmetyki Pana Misia towarzyszą mi od początku mojej przygody z brodą, więc mam do nich szczególny sentyment. W ofercie marki znajdziemy kilka kultowych produktów, ale warto zaznaczyć, że Mr Bear Family regularnie (przynajmniej dwa razy w roku) wypuszcza na rynek nowe, limitowane serie. Często bazuje na sprawdzonych formułach, zaskakuje natomiast świeżym zapachem.
Olejek Woodland, jak każdy inny olejek od Mr Bear Family znajduje się w specjalnej tubie ochronnej
Pan Miś to szwedzka marka, a jak głoszą legendy – Szwecja to prawdziwa mekka brodaczy. Wszystkie produkty Mr Bear Family tworzone są ręcznie, z wysokiej jakości naturalnych składników. W ofercie królują głównie kosmetyki do pielęgnacji zarostu, ale nie brakuje też innych specyfików. Ostatnio marka w dużej mierze stawia na pielęgnację i stylizację męskich fryzur. Nie zapomina również o miłośnikach gładkich twarzy czy wielbicielach tatuaży. Mógłbym tak godzinami… Tym razem skupię się jednak na jednym z kultowych produktów marki, czyli olejku do brody Woodland.
Woodland, czyli czysta esencja natury

Mr Bear Family wysoko stawia poprzeczkę, więc moje oczekiwania wobec tej marki są dość duże. Woodland to jedna z pierwszych serii Pana Misia. W jej skład wchodzą: szampon do brody, olejek do brody, balsam do brody i wosk do wąsów. Obok tej linii znajdziemy w ofercie również dwie inne, które składają się z takich samych produktów, różnią się jednak zapachem. Mam na myśli serie: Wilderness oraz Citrus.
Woodland to esencja natury. Zapach budują tutaj naturalne olejki eteryczne, więc woń nie jest tak intensywna i długotrwała jak w olejkach, w których aromat tworzony jest zgodnie ze sztuką wyrabiania perfum. Jak dla mnie to jednak bardzo fajna opcja. Zapach nie drażni i „nie kłóci się” z aromatem innych produktów, których używam. Kompozycja zapachowa Woodland jest świeża i niebanalna. Przywodzi na myśl woń lasu iglastego w najczystszej postaci. Sosnowy aromat odpręża, relaksuje i odświeża. W każdej chwili możemy poczuć się jak w gęstym, kwitnącym lesie. To cenne zwłaszcza w tym jesienno-zimowym sezonie. Kilka kropel olejku może całkowicie odmienić nastrój. Sprawdziłem na sobie – naprawdę działa!
Natura zamknięta w eleganckim opakowaniu
Mr Bear Family na każdym kroku udowadnia, że piękno i siła tkwi w prostocie. Olejek do brody zamknięty jest w buteleczce o pojemności 30 ml. Co istotne, buteleczka wykonana jest z ciemnego szkła, dzięki czemu jej zawartość jest skutecznie chroniona przed działaniem światła. To wydłuża trwałość kosmetyku. W zakrętkę wbudowana jest pipetka, która ułatwia precyzyjne dozowanie olejku. Na opakowaniu znajduje się etykieta, charakterystyczna dla pierwszych produktów marki – utrzymana w kolorach bieli i brązu, z wizerunkiem Pana Misia. Obecnie marka nieco bardziej urozmaica swoje etykiety, a czasem nawet rezygnuje z charakterystycznego portretu niedźwiedzia.
Olejek zapakowany jest dodatkowo w eleganckie, kartonowe opakowanie, na którym znajduje się podobna etykieta jak na samym olejku. To bardzo fajna opcja. Dzięki temu olejek idealnie sprawdzi się na przykład w roli prezentu. Nie trzeba go dodatkowo pakować.
Woodland – małe wielkie składniki
Co w kosmetykach do brody cenię najbardziej? Dobry skład. Mr Bear Family wykorzystuje wyłącznie naturalne substancje i tym dla mnie wygrywa. Składy są z reguły krótkie i proste. Produkty zawierają tylko to, co niezbędne do skutecznej pielęgnacji. Nie znajdziemy tu oleju parafinowego, olejów silikonowych, konserwantów, sztucznych barwników czy innych, chemicznych dodatków. W 100% sama natura. Wystarczy spojrzeć na skład:
Almond Oil, Apricot Kernel Oil, Jojoba Oil, Argan Oil, Rose Hip Seed Oil, Essential oils.
Gdyby rozłożyć go na czynniki pierwsze, otrzymamy:
Olejek ze słodkich migdałów
Olejek ten działa nie tylko na włosy, ale również na skórę. Co istotne, może być stosowany przez alergików. Jest bowiem bardzo delikatny. Olej ze słodkich migdałów zawiera sporo cennych witamin, protein i minerałów. Przenika w głąb skóry i zapobiega odwadnianiu się komórek – ma doskonałe działanie nawilżające. Przywraca komfort skórze pod zarostem. Odżywia, zmiękcza i regeneruje, a także chroni przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych. Eliminuje nieprzyjemne uczucie swędzenia. Na dodatek, jest naturalnym filtrem przeciwsłonecznym.
Olejek z pestek moreli
Pan Miś chętnie korzysta z dobroczynnych właściwości tej substancji, która intensywnie nawilża i nawadnia włosy oraz skórę. Olej z pestek moreli opóźnia również procesy starzenia, wyraźnie wygładza i zmiękcza grzywę. Co ciekawe, substancja ta stymuluje wzrost włosów i poprawia ich strukturę. Brodacze, którzy marzą o gęstej i pełnej grzywie, bez dwóch zdań, powinni po ten olejek sięgnąć.
Olej Jojoba
Kolejna substancja, która wykazuje szereg cennych właściwości dla skóry oraz włosów. Sprawdza się w pielęgnacji każdego ich rodzaju. Skład olejku Jojoba przypomina ludzkie sebum, dzięki czemu doskonale się wchłania i reguluje pracę gruczołów łojowych. Przy tym, świetnie nawilża, odżywia, neutralizuje działanie wolnych rodników, uelastycznia, wspomaga regenerację, wzmacnia cebulki i zapobiega wypadaniu włosów, a także naturalnie chroni przed działaniem promieni UV.
Olejek arganowy
Nazywany jest płynnym złotem. Dlaczego? Dogłębnie i długotrwale nawilża skórę oraz włosy. Sprawdza się szczególnie przy przesuszonej, zniszczonej i skłonnej do wypadania brodzie. Świetnie radzi sobie też z podrażnieniami skóry pod zarostem, a nawet trądzikiem czy bliznami. Olej ten wzmacnia cebulki włosów, regeneruje, działa przeciwstarzeniowo, chroni przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych i dodaje blasku. Właśnie dlatego.
Olej z nasion dzikiej róży
Sprawdza się w pielęgnacji każdego rodzaju skóry oraz włosów. Widocznie i odczuwalnie poprawia ich nawilżenie, a także stymuluje komórki od odnowy. Wygładza, odżywia, łagodzi podrażnienia, działa bakteriobójczo i naturalnie chroni przed słońcem.
W składzie olejku Woodland znajdują się jeszcze wspomniane wyżej naturalne olejki eteryczne, które oprócz doskonałych wrażeń zmysłowych zapewniają również działanie lecznicze. Takiego koktajlu odżywczych substancji aktywnych nie odmówi żadna grzywa.
Kiedy olejek Woodland styka się z moją grzywą…
Nie ukrywam, że polubiłem się z tym kosmetykiem właściwie od pierwszego zastosowania. Lubię jego świeży, leśny aromat i doceniam jego działanie. Olejek ma dość lekką formułę. Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Wystarczy rogrzać 2-3 krople w dłoniach, nałożyć na zarost i gotowe. Czasem nakładam go na całą twarz, kiedy na przykład czuję, że moja skóra jest sucha i podrażniona. Ukojenie przychodzi niemal natychmiast. Poza tym to bardzo ekonomiczne rozwiązanie. Jeden produkt – kilka korzyści.
Co więcej mogę napisać o tym olejku? Przy regularnym stosowaniu wyraźnie poprawią kondycję brody. Ta staje się mocniejsza, sprężysta i przyjemna w dotyku (to akurat najbardziej docenia moja druga połówka). Z balsamem do brody z tej samej linii tworzą duet idealny. Z takim zestawem moja niesforna grzywa w mig zostaje okiełznana. Nie ma to jak siła natury! ;-)