Czy istnieje produkt z najwyższej półki, który ułoży Waszą brodę i sprawi, że będzie miękka jak aksamit? Czy istnieje produkt, który sprawi, że będziecie oddychać zdecydowanie głębiej niż dotychczas, zaciągając się mocno nietuzinkowym zapachem? Głupie pytanie, ktoś może odpowiedzieć. Odpowiem Wam – tak istnieje i jest to Captain Fawcett balsam do brody seria Ricki Hall Booze and Baccy 60 ml. Marka Captain Fawcett to produkty najwyższej klasy, ale to nie tylko marka, bo to też kawałek historii o pewnym nieustraszonym podróżniku i marynarzu, którego tajemnicze receptury zostały odkryte dopiero po jego śmierci i to przez przypadek. Zachęcam Was do przeczytania fascynującej historii o tym, jak powstała tej światowej klasy marka kosmetyków dla brodaczy. Tyle słowem wstępu do recenzji produktu, który każdy rasowy brodacz powinien w swojej kolekcji mieć. Dodam jedynie jako ciekawostkę, że balsam ten powstał w kooperacji z Rickim Hall’em, jednym z najsłynniejszych obecnie brodaczy.
Opakowanie balsamu Captain Fawcett:

Sam specyfik zawarty jest w okrągłym, aluminiowym pudełeczku o pojemności 60 ml. Taka ilość daje nam spokój na kilka miesięcy w zależności od długości brody. Na dosyć dużej nakrętce i spodzie puszki widnieją stylowe złociste etykiety z logo marki, górna z wizerunkiem jaśnie wielmożnego Kapitana Fawcett’a, a na spodzie opakowania widnieją informacje takie jak: skład balsamu, czas na zużycie po otwarciu puszki. Wszystko w języku angielskim i napisane drobnym druczkiem. Pudełeczko jest bardzo solidne, więc raczej nie obawiałbym się o to że np. w czasie podróży może coś złego się z nim stać.
Sposób użycia: odpowiednią ilość (dla każdego może być inna) wygarnij zdecydowanym ruchem z puszki, rozetrzyj dokładnie we wcześniej umytych i wysuszonych dłoniach, następnie wmasuj w brodę i skórę pod nią, wystylizuj kartaczem wedle upodobań.
Konsystencja: Balsam trzymany w chłodnym miejscu może być nieco twardy. Dlatego należy go wydobywać paznokciem i dokładnie rozsmarowywać, aby nie zostały grudki. Balsam posiada woskową konsystencję, więc jego twardość jest w dużej mierze uzależniona od temperatury w jakiej go przechowujemy. Po kilku użyciach dojdziecie do wprawy, mam na myśli początkujących brodaczy.
Skład balsamu podaje poniżej abyście nie męczyli oczu czytając go z etykiety.
Składniki: Sweet Almond Oil (Prunus Dulcis), Crambe Seed Oil (Abyssinica), Candelilla Wax (Euphorbia Cerifera), Shea Butter (Butyrospermum Parkii), Vitamin E (Tocopherol), Parfum made from essential oils. Allergens: Benzyl Alcohol, Benzyl Benzoate, Benzyl Cinnamate, Benzyl Salicate, Cinnamic Alcohol, Citral, Citronellol, Coumarin, D-Limonene, Eugenol, Farnesol, Geranoil, Isoeugenol & Linalool.

Działanie balsamu Booze & Baccy na brodę
Chciałbym, abyście wiedzieli na 100% jedno, ten zapach rozłoży Was na łopatki od pierwszego zaciągnięcia. Zapewniam Was, że tych głębokich wdechów będzie niezliczona ilość. Wasi najbliżsi, kiedy go poczują, też nie przejdą obok Was obojętnie i nie mam tu na myśli tylko męskiej populacji. Płeć piękna na westernowe zapachy też jest bardzo wrażliwa.
Zapach jest bardzo oryginalny, tytoń i gorzałka – o czym sama nazwa nas informuje. Wyjątkowo męski, szorstki, kojarzy mi się z kowbojami palącymi kubańskie cygara przy szklaneczce szkockiej. No bo jakby nie patrzeć to tytoniowo-gorzałkowy zapach. Nie mylcie zapachu palonego cygara z zapachem samego tytoniu, to dwie całkiem inne rzeczy. Tak nie pachną żadne perfumy nawet najbardziej wyszukanych marek. Żadna perfumeria nie dysponuje choćby namiastką tego wysublimowanego aromatu. Z resztą sami się przekonacie, jak z pewnym zakłopotaniem zerkać na Was będą znajomi i zachodzić w głowę cóż to za zapach i kto ma to szczęście nosić go na sobie.
Przed balsamowaniem brody proszę umyjcie ją dokładnie, najlepiej dedykowanym do tego szamponem. Uzyskacie przez to zdecydowanie lepsze efekty i dłużej utrzymujących się zapach. Choć on sam utrzymuje się dobre pól dnia. Pozwólcie jej wyschnąć na wolnym powietrzu, następnie dokładnie rozczeszcie ją i dopiero wtedy aplikujcie balsam. Samo nakładanie nie stwarza żadnego kłopotu, balsam wchłania się bardzo dobrze, nie pozostawiając tłustego filmu, o ile nie przesadzicie z ilością. Choć ilość to też bardzo indywidualna kwestia. Długość i gęstość brody jest tu kluczową sprawą. Doskonale wyselekcjonowane składniki świetnie nawilżą brodę oraz bardzo skutecznie ujarzmią odstające włoski. Możecie być pewni, że po jego nałożeniu będzie mieli spokój na kilka godzin i nie będziecie się musieli martwić o zapach i wygląd brody. No chyba że wytarmosi Wasze brodzisko jakaś fanka zapachu gorzałki i tytoniu, to wtedy uczesać się będzie trzeba ponownie. Nie mogę nie wspomnieć, że z zapachami to jest tak, że każdy z Was może nieco inaczej je odczuwać. Wynika to z odmiennej wrażliwości na różne aromaty i ich intensywność. Taka ludzka natura. Jedni będą bardziej czuli gorzałkę, a inni tytoń. Być może jeszcze inni coś innego poczują, gdyż formuła tego balsamu opiera się na połączeniu go z dziesięcioma różnymi olejami zapachowymi. Co do zapachu dwa słowa jeszcze dorzucę. Z czasem Wasz nos przyzwyczai się do stale używanego zapachu, tak niestety jest i nic na to nie poradzicie. Czy to będą perfumy, balsam czy inny kosmetyk. Piszę to, abyście byli świadomi tego, że to nie balsam przestał pachnieć, tylko Wasz nos się do niego przyzwyczaił i nie reaguje tak jak na początku.
Podsumowanie recenzji balsamu Booze & Baccy:
Ten balsam do Kapitalny produkt w doskonałej cenie, który zajmuje bardzo wysokie miejsce w rankingu kosmetyków dla brodaczy. Najwyższa jakość tego balsamu gwarantuje Wam utrzymanie Waszej brody w odpowiednim ułożeniu i nawilżeniu. Puszka zawiera 60 ml, a to w zupełności wystarczy na długie miesiące używania. Produkt jest świetnie stylowo zapakowany, więc jeśli użyjecie go w gronie znajomych na pewno wzbudzicie tym spore zainteresowanie. Nakładanie go i towarzyszący tej czynności szorstko-kowbojski i do tego bardzo męski zapach na pewno nie pozostanie bez echa. Bardzo ważną rzeczą jest to, że balsamy marki Captain Fawcett są wyrabiane ręcznie i sprowadzane bezpośrednio z Anglii. Myślę, że Wasze brody czytają razem z Wami tę recenzję i w duchu myślą sobie „ciekawe czy kupi ten balsam… tak bardzo bym chciała go mieć na sobie”. Więc Panowie, nie zwlekacie ani chwili dłużej. Wasze brody niczym Wasze żony, partnerki, kochanki są spragnione dobrych kosmetyków i zasługują na te z najwyższej półki.







